Ciekawe odmiany warzyw w przydomowym ogródku – warto z nimi eksperymentować

Paweł Bereś

16 czerwca 2021

Papryczka jadalna chilli, wielokolorowa (P. Bereś)

Ogrodnictwo hobbystyczne trudno jest porównywać z ogrodnictwem profesjonalnym pod kątem skali produkcji, doboru odmian, stosowanych technik uprawowych oraz pielęgnacyjnych. To są niby zbieżne światy, ale jednak dość odległe. Często wzajemnie się nie rozumieją. Biznes ogrodniczy utrzymuje tego, kto się nim trudni. Nie można sobie pozwolić na nonszalancję, na ryzykowne eksperymenty, tym bardziej gdy odbiorca surowca ma konkretne, wyśrubowane normy, które trzeba spełnić, by sprzedać towar. Hobbysta ma zaś wolną rękę – ewentualne porażki nie będą miały wpływu na jego dalszą egzystencję pod kątem finansowym.

Czasami pojawiają się głosy, po co w ogóle coś uprawiać, skoro można warzywa i owoce kupić tanio w marketach czy na bazarach. I nie są to głosy odosobnione. No właśnie, można, ale powstaje zasadnicze pytanie – czy my zawsze coś musimy kupować? Czy my zawsze musimy być od kogoś zależni? Czy nie liczy się już zaradność? Czy człowiekowi wszystko musi się zawsze ekonomicznie opłacać, nawet tak prozaiczna czynność, jak siew własnych warzyw na własnych grządkach? Jakoś tak zaczynamy zapominać o tym, że ogrodnictwo to nie tylko samozaopatrzenie własnego gospodarstwa domowego w świeże produkty wprost z własnych grządek, ale to także relaks psychiczny od codzienności, to nieco ruchu dla osób, które mają pracę stacjonarną, ale to także i przede wszystkim eksperymenty odmianowe, zwłaszcza z gatunkami i odmianami niszowymi.

To jest właśnie potęga ogrodnictwa hobbystycznego – wybór odmian, własne siewy, pikowanie i samodzielne tworzenie rozsady. Jakby nie było, jest to najlepsza lekcja biologii. Nie każdy ma do tego warunki w domach czy mieszkaniach, ale niewielka skala uprawy powoduje, że nie trzeba mieć od razu szklarni. Nieraz cuda można osiągnąć na parapecie okiennym, choć minimalne warunki termiczno-wilgotnościowo-oświetleniowe muszą być spełnione.

Potęga ogrodnictwa hobbystycznego

Zabawa odmianami, możliwość siewu naraz kilkunastu czy kilkudziesięciu odmian z kraju i z Europy (obecne przepisy fitosanitarne mocno ograniczyły sprowadzanie przez hobbystów nasion/sadzonek spoza UE), a w szczególności odmian niżowych, którymi nie interesują się duzi producenci i raczej nie zainteresują, to potęga ogrodnictwa hobbystycznego. Dlaczego? Bo często są to odmiany mało plenne, podatne na choroby i szkodniki, niekiedy odmiany z innej strefy klimatycznej, więc koszty ich uprawy wielkotowarowej byłyby ogromne, a potem taki producent zostałby z niesprzedanym towarem, gdyby nie znalazł nabywców. To hobbyście nie grozi, dlatego zawsze będzie miał przewagę nad profesjonalistą, że może szafować odmianami na prawo i lewo, bo ewentualnie niepowodzenie nie ma wpływu na finanse całego gospodarstwa domowego.

Hobbyści w większości przypadków lubią testować nowe odmiany, wzajemnie się do tego motywują na różnych grupach dyskusyjnych, a potem dzielą informacjami. Nie da się też nie zauważyć, że wiele warzyw z produkcji hobbystycznej ma zupełnie inny smak od upraw przemysłowych. To nie tylko kwestia samej odmiany, ale całej otoczki związanej z bardzo dokładną pielęgnacją. Hobbyści w większości przypadków kierują się zasadą „wiem co jem”, dlatego bacznie uważają, co stosują na swoich grządkach. Nie produkują na rynek, dlatego mogą sobie pozwolić na różne amatorskie metody, których duzi ogrodnicy nie mogą wdrażać m.in. z powodów ekonomicznych. Zwykle warzywa z uprawy hobbystycznej mają głębszy i wyrazistszy smak niż z uprawy przemysłowej, co w dużej mierze wynika też z tego, że pozostają na roślinach do pełnej dojrzałości. W wielkotowarowej uprawie zwykle zbiera się plon jeszcze nie w pełni dojrzały, gdyż musi być transportowany, potem przechowywany i musi jeszcze wytrzymać na sklepowych półkach. W uprawie hobbystycznej nie ma też pędzenia roślin. Tu terminy dostaw nikogo nie interesują, choć trzeba przyznać, że metoda nawożenia roślin to pięta achillesowa hobbystów. 

Bogactwo odmian

Mała skala uprawy u hobbystów pozwala na prawdziwe eksperymenty z odmianami i nie da się ukryć, że świat warzyw ogrodników-amatorów jest bogatszy w barwy niż profesjonalistów. Wystarczy zobaczyć, jak wygląda standardowy produkt warzywny w markecie czy na bazarze – nie ma tam niespodzianek, a jeszcze trudniej o zaskoczenie. O ile zwykły klient obecnie zachwyca się fioletowym ziemniakiem czy pomidorem w markecie, to ogrodnik-hobbysta tylko się uśmiecha, gdyż wielu już je miało w uprawie. Kolorowe marchewki, kolorowe buraki ćwikłowe – w ilu są marketach? Jeśli tak, to tylko w kilku, a hobbysta poluje na kolejne odmiany z rynku. Białe pomidory, fioletowe pomidory i kukurydza, pomidory dwukolorowe, bakłażany w kształcie jajek, papryki o przedziwnych kolorach itd. – gdzie są w marketach? Brak lub sporadycznie spotykane.

Dobór odmian

Nie każdy ogrodnik-hobbysta ma oczywiście możliwość uprawy własnej rozsady w domu z uwagi na warunki lokalowe, ale obecnie natworzyło się sporo gospodarstw produkujących gotową rozsadę dla hobbystów. Tu znowu dochodzimy do podobnego zjawiska co u profesjonalistów – dobór odmian. Także i tu pojawia się standaryzacja produktu. Produkuje się dużo, zwykle topowych odmian dla hobbystów, np. pomidorów malinowych (jakoś się utarło, że hobbyści je uwielbiają), podczas gdy bogactwo odmianowe jest często kilkanaście razy wyższe. To dobrze, że takie centra uprawy rozsady powstają i ludzie korzystają z tego, ale ponownie dochodzimy do stwierdzenia faktu – nigdy nie zastąpią hobbystycznego polowania na odmiany niszowe z różnych krajów, bo to biznes, a biznes musi się opłacać.

Przykładowo, bogactwo papryk słodkich i chili czy odmian pomidorów w marketach to „odmianowa biedota” – zwykły hobbysta często ma ponad 10 różnych odmian w przeróżnych kształtach i kolorach na działce i żaden market czy hurtowania spożywcza tyle nie mają w ofercie – często nawet nie wiedzą, jaką odmianę sprzedają. To, że papryka jest czerwona nie znaczy, że taka jest nazwa odmiany i tak należy podpisać etykietę na sklepowej półce. To jest właśnie ta potęga hobbystów i choć wmawia im się, że nie warto, po co, szkoda czasu, szkoda życia, to rośnie z roku na rok grono osób eksperymentujących.

DIONP jako portal ogrodniczy wspierający hobbystów sam prowadzi własne testy odmian warzyw krajowych i zagranicznych. Obok odmian typowo amatorskich sprawdzamy również te topowe z upraw profesjonalnych, gdyż samym testem jest to, czy taka odmiana w warunkach ekstensywnej uprawy w ogrodzie jest w stanie nie tylko przetrwać, ale dać plon, który zaskoczy hobbystę. Jesteśmy zafascynowani ogromną liczbą odmian na rynku. Nie każda się uda w Polsce, zwłaszcza w gruncie, ale dusza ogrodnika-hobbysty jest taka, że chce się spróbować, nawet wiedząc, że jest się skazanym na porażkę. Tylko dla przykładu na kilku fotografiach pokazujemy jak potężne jest bogactwo kolorów i kształtów odmian wybranych warzyw, które uprawia się w ogrodach przydomowych i na działkach, a to tylko ułamek tego, co oferuje rynek. Każdego zachęcamy do własnej uprawy warzyw i przejścia od etapu nasion do gotowego produktu, czy tak modnego ostatnio sloganu „od pola do stołu”.

Paweł Bereś
Paweł Bereś
dr hab. inż. prof. nadzw. Instytut Ochrony Roślin – PIB, Terenowa Stacja Doświadczalna Rzeszów Polski Związek Producentów Kukurydzy w Poznaniu

Certyfikat rzetelnosciLaur zaufaniaSMB logoTop firma