Nawet prawidłowo prowadzone plantacje zbóż są zagrożone wyleganiem. Jeżeli w okresie dożniwnym wystąpią niekorzystne zjawiska pogodowe, takie jak intensywne deszcze czy silny wiatr, nie ma już sposobu, by zabezpieczyć rośliny i uniknąć strat plonu. Jedynym rozwiązaniem jest wykonanie wcześniej odpowiedniego zabiegu regulacji zbóż. Pozwoli on na utrzymanie stojącego łanu aż do żniw. Kiedy wykonać pierwsze zabiegi?
Zabiegi regulujące zboża stały się już właściwie standardem nie tylko w technologii ochrony pszenicy ozimej, ale również żyta, jęczmienia, a nawet owsa, w których wyleganie też jest problemem. W szczególności dotyczy to tych plantacji, z których rolnicy spodziewają się uzyskać wysokie plony – jeśli chodzi o pszenicę.
W Polsce jako bardzo zadowalające postrzegane są zbiory na poziomie 10 t/ha i powyżej. Oczywiście wiele zależy od konkretnego stanowiska i przebiegu pogody. Żeby jednak rośliny były w stanie utrzymać ciężar kłosów i dotrwać do żniw bez strat, zastosowanie regulatorów wzrostu jest po prostu niezbędne. Z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, jakie często występują w okresie, kiedy zboża są już wykłoszone, niestety dochodzi do wylegania zbóż, przez co strata plonu może być znaczna.
– Z ekonomicznego punktu widzenia każdy zabieg w procesie ochrony upraw to inwestycja, a wyleganie i utrata części plonu oznacza zarówno zaprzepaszczenie poniesionych nakładów finansowych, jak i zmniejszenie zysku ze sprzedaży uzyskanego ziarna – zwraca uwagę Marcin Bystroński, menedżer ds. upraw rolniczych w INNVIGO. – To dlatego, zgodnie z aktualną wiedzą w uprawie zbóż regulacja jest tak istotna.
Istnieje kilka grup substancji aktywnych, które oddziałują na syntezę hormonów wzrostu w roślinach. Mają zatem wpływ na regulację pokroju. W zbożach do typowych regulatorów wzrostu zaliczane są:
Inne substancje, mające znikomy wpływ na pokrój zbóż, to między innymi herbicydy z grupy inhibitorów ALS, w tym popularne sulfonylomoczniki, a także triazole, znane przede wszystkim z zastosowania regulacyjnego w rzepaku. Substancje te działają na poszczególnych etapach syntezy hormonów i różnią się właściwościami. Mają też inne wymagania dotyczące temperatury, w której mogą być używane.
Czytaj więcej:
Można aplikować już w temperaturze powyżej 5 st. C, nie potrzebują silnego nasłonecznienia. Stosuje się je w fazach BBCH 21-32. Triazole wykazują aktywność powyżej 8 (optymalnie 10) st. C i przy niskim nasłonecznieniu – używane są głównie w rzepaku jako typowe regulatory wzrostu. Trineksapak etylu i proheksadion wapnia wymagają 8 st. C i słonecznej pogody, a termin ich aplikacji to faza BBCH 29-39. Natomiast etefon ma najwyższe wymagania termiczne, można stosować go dopiero powyżej 15 st. C. Zabiegi z tą substancją wykonuje się najpóźniej – w fazach BBCH 32-49.
Trzeba pamiętać, że żyto, przede wszystkim ozime, też wymaga regulacji. Zboża te są zazwyczaj bardzo wysokie i niestety często dochodzi do ich wykładania się na polach. Szczególnie w odmianach hybrydowych powinno się wykonać dwa zabiegi regulujące. Podobnie w jęczmieniu, zwłaszcza ozimym, newralgiczny jest etap pierwszego międzywęźla, ponieważ zboże to jest zawsze zagrożone wyleganiem.
Następna ważna faza to dokłosie – ze względu na ciężar roślin należy przeprowadzić drugi zabieg, żeby nie doszło do wylegania. Także w przypadku owsa, którego w Polsce uprawia się coraz więcej, utrzymanie stojącego łanu do żniw jest trudne, więc potrzebna jest regulacja.
W puli produktów, jakie oferuje firma INNVIGO, znajdują się trzy substancje aktywne do regulacji zbóż. Są to:
Ponieważ substancje te należą do różnych grup chemicznych, ich działanie jest odmienne. Co warto wiedzieć o ich specyfice i zastosowaniu?
Trineksapak etylu nie tylko reguluje wydłużanie się międzywęźli, ale również wzmacnia tkanki źdźbła. Tym samym usztywnia rośliny. Wpływa także na zwiększenie masy systemu korzeniowego, co ogranicza ryzyko w razie wystąpienia suszy. Ponadto substancja intensyfikuje proces fotosyntezy, co skutkuje lepszym wybarwieniem liści i zwiększeniem plonów. Takie zjawisko jest doskonale widoczne w doświadczeniach – łany traktowane trineksapakiem etylu stają się bardziej zielone i bujne. Sprzyja on też lepszemu wykorzystaniu składników pokarmowych przez rośliny, dzięki czemu polepsza się jakość uzyskanego ziarna.
Trzecia z substancji, etefon, oddziałuje na inną grupę hormonów wzrostu niż poprzednie regulatory. Stosowana jest dopiero w późniejszych fazach rozwojowych zbóż. Bardzo precyzyjnie skraca rośliny, spowalnia rozwój pędu głównego, poprawia architekturę łanu i stabilizuje go, powodując lekkie zdrewnienie tkanek roślin. Jego atutem jest skuteczne działanie podczas bardzo szybkiego rozwoju roślin, a także wpływ na sprawność transportu asymilantów do kłosa.
W pszenicy ozimej i pszenżycie ozimym do pierwszego zabiegu skracającego, wykonywanego maksymalnie do fazy pierwszego kolanka (1 cm nad węzłem krzewienia), rekomendowana jest kombinacja preparatów Regullo 500 EC i Mepik 300 SL (0,1-0,15 l/ha + 0,8-1 l/ha). Dawki powinny być dostosowane do tego, jak duże ryzyko wylegania jest spodziewane na danym stanowisku. Jeżeli w trakcie wegetacji okaże się, że konieczny będzie jeszcze jeden zabieg skracający, to optymalnym rozwiązaniem będzie mieszanina chlorku mepikwatu z etefonem, aplikowana najpóźniej do fazy liścia flagowego.
Jeżeli chodzi o jęczmień ozimy, to pierwszy zabieg należy wykonać w fazie pierwszego-drugiego kolanka, stosując trineksapak etylu, czyli Regullo 500 EC w silniejszej dawce (0,3 l/ha). Do regulacji dokłosia, gdy jęczmieniowi grozi wyleganie, zalecany jest etefon w dawce 0,7 l/ha.
Zabiegi w życie ozimym powinny być przeprowadzone dwukrotnie: do regulacji pierwszych międzywęźli polecany jest Regullo 500 EC (0,15 l/ha), a do regulacji dokłosia etefon (0,7 l/ha).
W przypadku owsa regulację pokroju przeprowadza się w fazie pierwszego-drugiego kolanka, stosując trineksapak etylu (0,2 l/ha).
Przy dość typowym wiosennym przebiegu pogody, gdy dynamika wzrostu roślin jest intensywna, niezakłócona przez silne zjawiska atmosferyczne, zasadność regulacji pokroju zbóż raczej nie bywa kwestionowana. Jednak w przypadku wystąpienia suszy czy ochłodzenia, dość powszechnych w kwietniu i maju, kiedy powinien przypadać termin zabiegu skracającego, często pojawiają się pytania, czy regulacja pszenicy ozimej nadal ma sens, a przede wszystkim czy nie zaszkodzi roślinom. Jakie są wówczas zalecenia?
– W takiej sytuacji rzeczywiście warto przesunąć zabieg regulacji pokroju na późniejszy termin – mniej więcej do fazy drugiego-trzeciego kolanka. To dotyczy zwłaszcza gorszych stanowisk, gdzie zagrożenie suszą jest większe. Zmieniamy wtedy kombinację substancji aktywnych: łączymy w takim zabiegu trineksapak etylu z etefonem, czyli 0,15 l/ha Regullo 500 EC i 0,5 l/ha środka Korekt/Kobra 510 SL. To bardzo istotne, ponieważ ta ostatnia substancja działa inaczej niż chlorek mepikwatu czy trineksapak etylu. Drugim rozwiązaniem jest kombinacja chlorku mepikwatu z etefonem: 0,8-1 l/ha preparatu Mepik 300 SL i 0,5 l/ha produktu Kobra/Korekt 510 SL – radzi Marcin Bystroński. – W doświadczeniach ścisłych na naszych polach zaobserwowaliśmy, że obie technologie przynoszą podobny efekt, jeśli chodzi o obniżenie wylegania i późniejsze plonowanie. Trzeba pamiętać, że regulacja jest bardzo ważna, nawet jeżeli na początku sezonu nie wydaje się konieczna. Nie ma sensu oszczędzać na stosowaniu regulatorów, bo pogoda może zaskoczyć przed samymi żniwami. Pojawiają się opady deszczu, wieje silny wiatr, a wtedy nie ma już sposobu na ochronienie zbóż przed wyleganiem.
Źródło: INNVIGO