
Kontrowersje wokół umowy UE–Mercosur narastają w Europie, szczególnie w środowisku rolniczym. Najgłośniej przeciw umowie protestowali rolnicy z krajów o dużym sektorze hodowlanym. Ich główny argument to ryzyko zalania unijnego rynku tanimi produktami rolno-spożywczymi z Ameryki Południowej, co doprowadzi do spadku cen skupu w UE i uderzy w dochody gospodarstw. Unijne cła chroniące dotąd rynek wołowiny i drobiu mają przecież zostać mocno zredukowane w ramach przyznanych kontyngentów. Rolnicy obawiają się, że „ogromne ilości tańszych produktów” z Mercosur mogą zniszczyć dorobek europejskich (w tym polskich) rolników. Co jeszcze wzbudza niepokój?
Kontrowersje wokół umowy UE–Mercosur: obawy rolników przed napływem tańszej konkurencji
Europejskie organizacje rolnicze (COPA-COGECA i krajowe związki) wskazują, że koszty produkcji w Ameryce Płd. są znacznie niższe, m.in. z powodu tańszej ziemi i siły roboczej, większych farm oraz stosowania technologii niedozwolonych w UE. W rezultacie „konkurencja rozegra się przede wszystkim o klienta w Europie Zachodniej” – Mercosur może wypierać unijną żywność z kluczowych rynków zbytu.
Jeżeli chodzi o kontrowersje wokół umowy UE–Mercosur, to Polska szczególnie obawia się uderzenia w eksport drobiu (gdzie jesteśmy potentatem), a także w wołowinę i cukier. Już dziś ok. połowa polskiej produkcji żywności trafia na eksport (głównie na rynek UE), co obrazuje skalę zagrożenia – pojawienie się nowej konkurencji na tym rynku może ograniczyć zbyt naszych towarów. Europejscy rolnicy wielokrotnie protestowali na ulicach i przed siedzibami instytucji UE, argumentując, że „umowa doprowadzi do napływu taniej wołowiny i innych surowców rolnych produkowanych metodami niespełniającymi unijnych standardów” (za: Reuters).
Standardy produkcji i „równe warunki gry”
Istotnym aspektem jest nierówność w standardach środowiskowych i sanitarnych między UE a krajami Mercosur. Unijni rolnicy muszą przestrzegać coraz bardziej rygorystycznych norm (choćby strategia „Od pola do stołu” zakładająca ograniczenie pestycydów, dbałość o dobrostan zwierząt, redukcję emisji gazów cieplarnianych w rolnictwie itp.). Tymczasem w krajach Mercosur obowiązują luźniejsze regulacje – dopuszczone są pewne środki ochrony roślin zakazane w UE, krótsze są okresy karencji, niższe wymogi dobrostanowe dla zwierząt, brak tak restrykcyjnych norm emisji z rolnictwa. Rolnicy obawiają się nieuczciwej konkurencji, gdzie importowana żywność będzie tańsza właśnie dlatego, że wytworzono ją „po kosztach” środowiska i niższych standardów. Eksperci nazywają to brakiem równych warunków konkurencji – unijne gospodarstwa mogą „spełniać najwyższe standardy, a i tak przegrają” z masową produkcją południowoamerykańską. Polski rząd oficjalnie domagał się od Komisji Europejskiej gwarancji wyrównania standardów – w listopadzie 2024 roku Rada Ministrów RP uchwaliła sprzeciw wobec umowy Mercosur właśnie z powodu braku zapewnienia równych wymogów środowiskowych i klimatycznych po obu stronach.
W odpowiedzi na te zarzuty Komisja Europejska zapewniała, że standardy bezpieczeństwa żywności pozostaną nienaruszone, a jakość importu będzie monitorowana. Mimo to wielu obserwatorów uważa, że kontrola tak dużego strumienia towarów może być trudna, a pewne różnice są nieuniknione, np. nawet jeśli wołowina z Mercosuru nie może być szprycowana hormonami (bo UE tego zakazuje), to w Brazylii dozwolone jest stosowanie niektórych pasz GMO czy antybiotyków paszowych, co w UE jest limitowane. Takie subtelne różnice przekładają się na niższe koszty produkcji poza Europą, dając tamtejszym farmerom przewagę cenową.
Czytaj więcej:



